Pierwsza połowa dzisiejszego meczu pozostaje do zapomnienia. Zupełnie zawiodła nas skuteczność w ataku, która powróciła do nas dopiero po zmianie stron. Niestety rozmiar strat po pierwszych dwóch kwartach nie pozwolił na odwrócenie losów tego spotkania.
Do meczu przystąpiliśmy niestety mocno osłabieni. Z uwagi na kontuzję w naszym składzie zabrakło Tylera Cheese’a i Marcina Piechowicza. Na szczęście gotowy do swojego debiutu był Supreme Hannah.
Rzut sędziowski padł łupem naszego środkowego Mattiasa Markussona i to on zdobył pierwsze punkty w meczu, choć nastąpiło to dopiero po półtorej minuty gry. Początek spotkania charakteryzował się dużą nerwowością po obu stronach parkietu. Widzieliśmy sporo niewymuszonych błędów i niedokładności w ataku. Taka charakterystyka gry spowodowała, że po pięciu minutach meczu tablica wyników pokazywała 7:6 dla gospodarzy. W drugiej części I kwarty punkty zdobywali już tylko zawodnicy Zastalu i zakończyli ten fragment gry z wynikiem 18:6.
Druga osłona meczu niestety nie rozpoczęła się dla nas zbyt korzystnie. Co prawda w końcu do kosza trafił David Höök, lecz gospodarze w tym czasie rzucili kolejne 8, a ich przewaga systematycznie rosła. Praktycznie jedynym pozytywem w naszej grze ofensywnej był Mattias Markusson, który korzystając ze swoich imponujących warunków fizycznych starał się punktować w strefie podkoszowej (do przerwy zgromadził 8 pkt.). W II kwarcie swoje premierowe punkty w naszych barwach zaliczył Supreme Hannah. Niestety zielonogórskie obręcze w dalszym ciągu pozostawały jak „zaczarowane” dla naszych zawodników – dość powiedzieć, że w pierwszej połowie nie udało nam się trafić ani jednego rzutu za 3 pkt. pomimo 11 prób. Równo z syreną kończącą II kwartę Sindarius Thornwell zdołał trafić jeszcze zza linii 6,75 m i do szatni zeszliśmy ze stratą 21:44…
Po zmianie stron pierwszy celny rzut za 3 pkt. dla naszej ekipy oddał Raymond Cowels III, a po chwili kolejną trójkę dorzucił Maciej Kucharek. Mattias Markusson zaliczył z kolei akcje 2+1 i pojawiła się tląca nadzieja na odmianę obrazu tego meczu. Zielonogórzanie niestety dosyć szybko otrząsnęli się z początkowego stanu zaskoczenia i ponownie wrócili do gry zdobywając kolejne punkty. W tej osłonie meczu w pewnym sensie udało nam się odczarować zielonogórskie obręcze. Zdobyliśmy 26 pkt., i choć trochę zdołaliśmy ograniczyć nasze straty – 47:62.
IV kwartę celną trójką otworzył Aleksander Załucki. W kolejnej akcji dołożył jeden punkt z rzutu wolnego i zbliżyliśmy się do rywali na odległość 11 pkt. Wesley Harris postanowił jednak przypilnować wyniku dla Zastalu i szybko odpowiedział skutecznymi akcjami w ofensywie. Wraz z upływającymi kolejnymi minutami nasza efektywność znowu podupadła i w grze utrzymywały nas jedynie dobre akcje pod koszem w wykonaniu Mattiasa Markussona oraz bardzo trudne rzuty trzypunktowe autorstwa Macieja Kucharka. Równolegle u gospodarzy również zanikła skuteczność, z czego skrzętnie skorzystali podopieczni trenera Borisa Balibrei i zbliżyli się do rywala na 8 pkt. – 70:78. Niestety do końca meczu w tym momencie pozostała nieco ponad jedna minuta, a Walter Hodge pokazał swój koszykarski kunszt, spokój i opanowanie weterana, a mecz zakończył się zwycięstwem Zastalu 86:73.
Zastal Zielona Góra – MKS Dąbrowa Górnicza 86:73 (18:6; 26:15; 18:26; 24:26)
MKS Dąbrowa Górnicza: Mattias Markusson – 20 pkt., (14 zbiórek), Maciej Kucharek – 17 pkt., Raymond Cowels III – 14 pkt., Aleksander Załucki – 10 pkt.,Supreme Hannah – 5 pkt., Adam Łapeta – 5 pkt., David Höök – 2 pkt., Wiktor Rajewicz – 0 pkt., Szymon Ryżek – 0 pkt.
Zastal Zielona Góra: Sindarius Thornwell – 23 pkt.,Wesley Harris – 20 pkt., Walter Hodge – 15 pkt., Kamari Murphy – 9 pkt., Evaldas Šaulys – 8 pkt., Filip Matczak – 7 pkt., Michał Kołodziej – 2 pkt., Michał Sitnik – 2 pkt., Marcin Woroniecki – 0 pkt., Maciej Żmudzki – 0 pkt.