Za nami bardzo trudne spotkanie zakończone porażką. Bardzo źle weszliśmy w ten mecz i w pewnym sensie I kwarta ustawiła jego przebieg. Choć na parkiecie widzieliśmy naprawdę dużo walki to niestety nasza skuteczność nie pozwoliła myśleć o końcowym sukcesie.
Przed rozpoczęciem spotkania nastąpiło uroczyste wręczenie zegarków marki Aeorowatch stanowiących nagrodę dla laureatów konkursu przygotowanej przez nas gry terenowej.
Na pierwsze punkty w meczu dla naszej drużyny podopieczni trenera Jeana-Denysa Chouleta kazali nam naprawdę długo czekać, a niemoc strzelecką po ponad trzech minutach gry przełamał celną trójką Marcin Piechowicz. W tym czasie rywale zdołali zanotować sześć oczek i to oni prowadzili od początku spotkania. Nasi zawodnicy na różne sposoby próbowali znaleźć drogę do kosza przeciwnika, ale piłka po prostu nie chciała współpracować. Już po pięciu minutach nasz headcoach zdecydował się na time out, aby przedyskutować tą sytuację i zaproponować nowe rozwiązania. Niestety na niewiele się to zdało, więc nasz trener zdecydował się na potrójną zmianę. Tuż po pojawieniu się na parkiecie pierwsze punkty w meczu zdobył Jan Wójcik, a po chwili, również wchodzący z ławki, Szymon Ryżek. Rywale jednak, korzystając z naszej niefrasobliwości w ataku wraz z upływającym czasem grali co raz swobodniej, a to zaowocowało szybko rosnącą liczbą zdobytych przez nich punktów. Po pierwszej kwarcie oba zespoły dzieliła już siedemnastopunktowa różnica na korzyść gości z Lublina 29:11.
Drugą kwartę celnym rzutem z wyskoku otworzył, powracający po kontuzji Teyvon Myers, który był naprawdę bardzo aktywny, a jego postawa jasno wskazywała, że chce pomóc drużynie. Pozostali gracze odpowiedzieli na jego wołanie i również śmielej zaatakowali kosz rywala grając w bezpośrednim kontakcie. Niestety praktycznie po każdej udanej akcji naszego zespołu przeciwnik odpowiadał, a co szczególnie dla nas dotkliwe, często były to celne rzuty trzypunktowe (do przerwy Start miał już na koncie dziewięć trafionych trójek). Szczególnie we znaki dał nam się Tevin Brown, który przez pierwsze dwie odsłony meczu zgromadził 23 pkt. Pod koniec II kwarty nasi zawodnicy poprawili defensywę, co otworzyło nam drogę do szybkiej tranzycji i punktów zdobywanych z kontry, dzięki czemu zdołaliśmy nieco ograniczyć nasze straty do poziomu 38:49.
W przerwie meczu uhonorowany został kolejny nasz kibic, który otrzymał zegarek marki Aerowatch za udział w konkursie „Mój skład na clutch time”.
Po powrocie z szatni na parkiet nasi gracze przystąpili do gry z dużym zaangażowaniem w obronie wywierając presję na rywala. Niestety w ofensywie nadal mieliśmy poważne problemy z egzekucją rzutową. Impas strzelecki po trzech minutach gry przełamał nareszcie Cobe Williams, wykańczając akcję z kontrataku. Nasze zaangażowanie w grze defensywnej spowodowało, iż już po czterech minutach skompletowaliśmy limit fauli, otwierając tym samym naszym przeciwnikom drogę do rzutów osobistych. III kwarta nie zachwyciła nadmiarem efektownych akcji ofensywnych, a różnica pomiędzy obiema ekipami praktycznie nie ulegała zmianie. W końcówce III kwarty sygnał do ataku usiłował dać Aleksander Załucki, który na przestrzeni kilkudziesięciu sekund zdobył 5 pkt. Do niego dołączył z celną trójką Wiktor Rajewicz i gdy wydawało się, że w końcu znacząco zmniejszymy straty, to celnym rzutem za 3 pkt. równo z syreną popisał się Filip Put i tablica wyników wskazywała na prowadzenie Startu 71:59.
W ostatniej odsłonie nasi koszykarze ani myśleli składać broni. Aleksander Załucki zaliczył akcję 2+1, a Cobe Williams nareszcie trafił zza linii 6,75 m. Niestety skuteczność rywali w dzisiejszym meczu w dalszym ciągu kształtowała się na imponującym poziomie, a kolejne celne trójki mocno podcinały skrzydła naszym graczom. W tej części gry co raz śmielej zaczął sobie poczynać Cobe Williams, który agresywnie penetrował strefę podkoszową rywala i pomimo obecności przeciwników potrafił skutecznie wykończyć swoje akcje. Podobnie próbował walczyć z przeciwnościami Teyvon Myers , lecz Lublinianie potrafili kontrolować przebieg spotkania, a ich lider Tevin Brown pilnował, aby ich przewaga pozostawała na bezpiecznym poziomie. Końcówka meczu już zdecydowanie należała do gości, którzy odnieśli zasłużone zwycięstwo 101:82.
MKS Dąbrowa Górnicza – PGE Start Lublin 82:101 (11:28; 25:19; 21:22; 22:30)
MKS Dąbrowa Górnicza: Mattias Markusson – 15 pkt. (10 zbiórek), Teyvon Myers – 15 pkt., Aleksander Załucki – 13 pkt., Cobe Williams – 13 pkt., Marcin Piechowicz – 6 pkt., Adam Łapeta – 6 pkt., Jan Wójcik – 5 pkt., Wiktor Rajewicz – 3 pkt., Raymond Cowels III – 2 pkt., Szymon Ryżek – 2 pkt., David Höök – 2 pkt.
PGE Start Lublin: Tevin Brown – 34 pkt., Tyran De Lattibeaudiere – 16 pkt. (13 zbiórek), Courtney Ramey – 16 pkt., Emmanuel Lecomte – 15 pkt., Ousmane Drame – 12 pkt., Filip Put – 5 pkt., Bartłomiej Pelczar – 3 pkt., CJ Williams – 0 pkt., Roman Szymański – 0 pkt., Michał Krasuski – 0 pkt.