Zespół Spisski Rytieri postawił bardzo twarde warunki, pokazując duże zaangażowanie i wolę walki. Choć nasi zawodnicy podjęli rękawicę rzuconą przez rywala to zdecydowanie zabrakło nam skuteczności z dystansu. Mecz rozstrzygnął się dopiero w dogrywce, lecz to gospodarze bardziej zasłużyli na zwycięstwo.

Gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia i runu 7:0. Pierwsze punkty dla naszego zespołu zdobył dopiero po ponad 3 minutach gry Jeriah Horne, który skutecznie wykończył lay up. Już od I kwarty w spiskiej hali dobrze słychać było dąbrowskich kibiców, którzy mocną ekipą wybrali się na ten mecz wyjazdowy. Pierwsza część spotkania nie układała się po naszej myśli, gospodarze mocno napierali, a my długo szukaliśmy odpowiedniego rytmu gry. Na szczęście potrafiliśmy powrócić do gry w głównej mierze dzięki szybszemu tempu oraz zespołowemu rozgrywaniu akcji ofensywnych obfitujących w „extra pass”. Gospodarze pokazali jednak jasno, że zamierzają postawić nam twarde warunki w tym meczu i stosując intensywny pressing mocno nacisnęli na nasz zespół wymuszając serię strat, które zamienili na punkty. Mocna końcówka I kwarty w wykonaniu „Rycerzy” zaowocowała objęciem przez nich prowadzenia 25:15.

Niekorzystny przebieg pierwszej części gry bynajmniej nie pozbawił naszych koszykarzy woli walki. Choć nie wszystko układało się po ich myśli, konsekwentnie atakowali kosz rywala. Sama ambicja pozbawiona należytej efektywności w grze niestety nie wystarczy. „Podwieszane kosze” w Mestská športová hala nie sprzyjały naszym rzutom trzypunktowym (do przerwy trafiliśmy zaledwie 1 z 14 prób), które dotychczas stanowiły ogromną broń naszego zespołu. Mocno ciążyły nam również popełniane w nadmiarze faule, które dały, aż 9 pkt. rywalom – a mogło ich być nawet 12, gdyby wykazali się oni lepszą skutecznością z linii rzutów wolnych. Wśród naszych graczy wyróżniającą się postawę zaprezentował duet Marc Garcia – Tayler Persons, którzy do przerwy zanotowali odpowiednio 8 i 10 pkt. To jednak było za mało, aby myśleć o objęciu prowadzenia, choć straty po II kwartach udało się ograniczyć do pięciu punktów – 33:38.

Po powrocie na parkiet podrażniona ambicja podopiecznych trenera Balibrei dała o sobie znać. Wysoki pressing i zdecydowany atak na kosz rywala przyniósł oczekiwane rezultaty. Po niespełna 2 minutach gry koszykarze MKS zdołali doprowadzić do remisu 39:39. Od tego momentu mecz stał się bardzo wyrównany, a kolejne akcje odbywały się w systemie punkt za punkt. Wzajemna wymiana ciosów trwała praktycznie do samego końca III kwarty. W ostatnich minutach tej części gry sygnał do ataku wydał Marc Garcia trafiając swój rzut zza linii 6,75 m. Na jego wezwanie szybko odpowiedział Jeriah Horne, który w krótkim czasie zdołał zaaplikować kilka punktów rywalom. Gdy już wydawał się, że MKS zakończy III kwartę na prowadzeniu w ostatnich sekundach skuteczną akcją popisał się Lopez i to gospodarze prowadzili po 30 min. meczu 62:61.

IV kwartę udanie rozpoczął Lovell Cabbil, który szybko zdobył 4 pkt., a po akcji and 1 w wykonaniu Horne’a MKS w końcu objął prowadzenie 68:67, choć trwało to zaledwie 30 sek., ponieważ Luwane Pipkins ponownie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Po chwili Fusek wykonał efektowny wsad i wynik zaczął niebezpiecznie nam uciekać. Trener Balibrea zareagował biorąc time out, podczas którego ewidentnie zachęcał swoich podopiecznych do zwiększenia tempa, biegania i szukania łatwych punktów. Choć w dalszym ciągu zawodziła nas skuteczność w rzutach z dystansu (w całym meczu 9 z 37 prób) to dzięki zaangażowaniu i agresywnej penetracji ponownie doprowadziliśmy do remisu 73:73 na 4 minuty do końca meczu. W szeregach gospodarzy był jednak znakomicie dysponowany Abu Kigab (w całym meczu zdobył 32 pkt.) i to on starał się prowadzić „Rycerzy” do końcowego sukcesu. W crunchtime nareszcie zobaczyliśmy jak piłka trafia do kosza po rzutach zza linii 6,75 m w wykonaniu Garcii i Słupińskiego. Gdy już wydawało się, że o końcowym wyniku przesądził indywidualną akcją Persons, to w ostatniej akcji ofensywnej faulowany został Lopez, który wykorzystał jeden ze swoich rzutów wolnych i doprowadził do dogrywki! Po regulaminowym czasie gry tablica wyników wskazywała na wynik 84:84.

W doliczonym czasie gry Słowacy zaczęli od runu 7:0 i wydawało się, że już zupełnie zdominują grę. Innego zdania był jednak Marc Garcia, który trafił dwa kolejne rzuty za 3 pkt. i tchnął nadzieję w szeregi dąbrowian. Ostatecznie o końcowym rezultacie zadecydowały rzuty wolne, które pewnie wykonał Pipkins i to gospodarze cieszyli się z końcowego sukcesu zwyciężając 94:92.

Spisski Rytieri – MKS Dąbrowa Górnicza 94:92  (25:15; 13:18; 24:28; 22:23; d10:8)

MKS Dąbrowa Górnicza: Marc Garcia – 26 pkt., Tayler Persons – 25 pkt., Jeriah Horne – 18 pkt., Dawid Słupiński – 9 pkt., Lovell Cabbil – 8 pkt., Dominik Wilczek – 5 pkt., Santiago Konaszuk – 1 pkt., Szymon Ryżek – 0 pkt., Marcin Piechowicz – 0 pkt.

Spisski Rytieri: Abu Kigab – 32 pkt., LuwanePipkins – 14 pkt., Lautaro Lopez – 13 pkt., Dalibor Hlivak – 8 pkt., Daishon  Smith – 8 pkt., Michal Fusek – 8 pkt. Adam Antoni – 6 pkt., Cory Reeves – 5 pkt., Tomas Mrvis– 0 pkt.