Odnosimy arcyważne zwycięstwo w meczu wyjazdowym. Choć zdecydowanie nie wszystko układało się po naszej myśli to potrafiliśmy zachować konsekwencję i wiarę w końcowy sukces, co ostatecznie przyniosło nam powodzenie.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego zawodnicy oraz kibice zgromadzeni w hali OSiR minutą ciszy oddali hołd zmarłemu przed pięcioma dniami papieżowi Franciszkowi. Po rozpoczęciu meczu koszykarze obu ekip przystąpili do rywalizacji z dużym animuszem, aczkolwiek widoczne było pewne zdenerwowanie spowodowane świadomością wagi tego spotkania. Nasi zawodnicy już po chwili zdołali jednak opanować nerwy i dwukrotnie trafialiśmy za 3 pkt. po rzutach Raymonda Cowelsa III oraz Cobe’a Williamsa. Spójnia potrafiła jednak skutecznie odpowiedzieć i wynik spotkania przez kolejne minuty I kwarty oscylował wokół remisu. Po naszej stronie niestety zaczęła doskwierać nam rosnąca niefrasobliwość podczas kreacji gry ofensywnej, co kończyło się stratami, które napędzały naszych rywali. Postawiliśmy się tym samym w bardzo trudnej sytuacji, gdyż zmuszeni byliśmy gonić wynik i ostatecznie po pierwszej odsłonie meczu przegrywaliśmy pięcioma punktami 11:16.

Już na początku II kwarty trener Jean-Denys Choulet zdecydował się na grę w pełni polską rotacją i na parkiecie znalazło się pięciu Polaków. Ten eksperyment nie potrwał jednak zbyt długo bo w dalszym ciągu mieliśmy poważne problemy z egzekucją akcji ofensywnych. Rywale nie tracili czasu i systematycznie powiększali swoją przewagę, która po niespełna czterech minutach osiągnęła rozmiary dwucyfrowe – 23:13. Taki stan rzeczy utrzymywał się niestety przez długie minuty, co w dużej mierze spowodowane było naszą rosnącą nieskutecznością. Dopiero na dwie minuty przed końcem II kwarty zdołaliśmy ponownie zmniejszyć straty do rozmiarów jednocyfrowych – 27:35. Od tego momentu nasz zespół zaliczył naprawdę udany fragment gry i gdy dogoniliśmy rywali na odległość jednego punkty celną trójkę równo z syreną oddał Malik Johnson i to Spójnia pozostała na prowadzeniu 39:35.

Po powrocie na parkiet nasi gracze niestety zaczęli bardzo nerwowo i gospodarze rozpoczęli od runu 7:0, a po jednym celnym rzucie wolnym w wykonaniu Adama Łapety, stargardzianie powrócili do zdobywania punktów seriami i już po chwili mieli dwucyfrową przewagę. Pozytywne tchnienie w nasz zespół dał w końcu Jan Wójcik, który dwukrotnie trafił zza linii 6,75 m. Po chwili kolejną trójkę dołożył Cobe Williams i znów nadzieja wlała się w nasze serca. Naszym zawodnikom udało się poprawić obronę, dzięki czemu otworzyły się dla nas sytuacje ofensywne. Agresywna postawa w defensywie spowodowała jednak, że bardzo szybko wypełniliśmy limit fauli, kierując naszych rywali na linię rzutów wolnych. Walka trwała już do samego końca III kwarty i przyniosła nam ograniczenie strat i dała nadzieję przed ostatnią odsłoną meczu – 57:63.

Niestety analogicznie do poprzedniej kwarty, ta ostatnia rozpoczęła się dla nas równie nie udanie. Nie wiedzieć dlaczego nasi gracze ponownie stali się rozkojarzeni i niedokładni, a to po raz kolejny zainspirowało naszych rywali do dobrej postawy. Naszą grę usiłował poprawić Mattias Markusson, który toczył niesamowite boje w strefie podkoszowej, potrafiąc efektownie kończyć „z góry” swoje akcje. Choć nasza efektywność w dalszym ciągu pozostawiała wiele do życzenia to potrafiliśmy ograniczyć poczynania ofensywne rywali i wynik spotkania pozostawał nadal sprawą otwartą. Odrabianie strat, choć przychodziło nam z dużą trudnością, to jednak realizowaliśmy je konsekwentnie prąc do przodu i na trzy minuty do końca meczu zbliżyliśmy się do rywali na odległość jednego punktu – 70:71. W tym momencie przeprowadziliśmy znakomity kontratak wykończony przez Tylera Cheese i objęliśmy długo wyczekiwane prowadzenie! Nerwowość to zbyt słabe określenie na to co zaczęło dziać się na parkiecie i w tym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Cobe Williams, który trafił z siedmiu metrów za 3 pkt., czym ewidentnie podciął skrzydła zawodnikom Spójni, a my mogliśmy się cieszyć z jakże kluczowego zwycięstwa – 79:74!!!

PGE Spójnia Stargard – MKS Dąbrowa Górnicza 74:79  (16:11; 23:24; 24:22; 11:22)

MKS Dąbrowa Górnicza: Cobe Williams – 23 pkt., Mattias Markusson – 17 pkt., 12 zbiórek, Raymond Cowels III – 8 pkt., Jan Wójcik – 8 pkt., Tyler Cheese – 6 pkt., Aleksander Załucki – 6 pkt., David Höök – 6 pkt., Marcin Piechowicz – 2 pkt., Szymon Ryżek – 2 pkt., Adam Łapeta – 1 pkt., Wiktor Rajewicz – 0 pkt.

 PGE Spójnia Stargard: Malik Johnson – 12 pkt., Elijah McCadden – 12 pkt., Paweł Kikowski – 10 pkt., Aleksandar Langović – 9 pkt., Dawid Słupiński – 9 pkt., Yehonatan Yam – 7 pkt., Sebastian Kowalczyk – 5 pkt., Kacper Borowski – 4 pkt., Wesley Gordon – 4 pkt., 10 zbiórek, Isiah Ross – 2 pkt.