Przekonujące zwycięstwo w Netto Arenie, hali domowej aktualnego Mistrza Polski – zespół King Szczecin, stało się możliwe po znakomitej drugiej połowie meczu, w której nasi zawodnicy zaprezentowali dużą swobodę i prawdziwy koszykarski luz, który przyniósł nam 106 pkt. i pewne zwycięstwo!
Niestety z uwagi na kontuzję odniesioną podczas uprzedniego meczu, w składzie meczowym zabrakło naszego superstrzelca Marca Garcii. W pierwszej piątce naszego zespołu zadebiutował z kolei nasz nowy silny skrzydłowy Xeyrius Williams, który już po półtorej minuty meczu zdobył swoje pierwsze punkty. Od początku spotkania dobrze prezentował się również duet Carvacho & Persons, który grając akcje dwójkowe skutecznie atakował kosz rywala. Pierwsze minuty meczu zdecydowanie należały do naszej drużyny, która po celnym rzucie za 3 pkt. w wykonaniu Błażeja Kulikowskiego objęła prowadzenie 11:4 po 4 minutach rywalizacji. Gospodarze potrafili się jednak zmobilizować i dość szybko odrobili tą kilkupunktową stratę. Po tym gdy wyniki obu zespół osiągnęły równowagę, praktycznie już do końca I kwarty żadna z drużyn nie była w stanie wypracować znaczącej przewagi,. Naszą zdobycz punktową celną trojką praktycznie równo z syreną powiększył jeszcze Lovell Cabbil i pierwsza odsłona meczu zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 24:20.
II kwarta rozpoczęła się od szybkiej wymiany ciosów na linii Persons – Żołnierewicz i stało się jasno, że tempo spotkania będzie już tylko rosło. Bardzo dobrze w dzisiejszym meczu prezentował się Michał Nowakowski, który nomen omen w przeszłości reprezentował nasze barwy w sezonie 2020-2021. W pierwszej połowie zgromadził 13 pkt. trafiając 5 z 7 rzutów z gry. W tym fragmencie meczu akcje bardzo szybko przesuwały się z jednego kosza na drugi, a wynik w dalszym ciągu utrzymywał się blisko remisu, który ostatecznie udało się nam osiągnąć po niespełna 5 minutach, po akcji „and1” w wykonaniu Lovella Cabbila – 31:31. Z uwagi na duże zaangażowanie i twardą obronę obie ekipy szybko wypełniły limit fauli, co spowodowało wzrost liczby rzutów wolnych (do przerwy oba zespoły oddały po 14 rzutów wolnych trafiając odpowiednio King – 12 rzutów, a MKS – 10 rzutów). Emocje udzieliły się również trenerowi Arkadiuszowi Miłoszewskiemu, który został ukarany faulem technicznym. Niemniej jednak trzeba przyznać, że jego podopieczni w pewnym momencie złapali wiatr w żagle i wypracowali kilkupunktową przewagę. Nasze straty usiłował systematycznie odrabiać bardzo dobrze dysponowany Cabbil (do przerwy zgromadził, aż 17 pkt.) i to w dużej mierze dzięki niemu po dwóch kwartach King prowadził zaledwie czterema punktami 47:43.
Po zmianie stron gospodarze dość szybko wypracowali sobie dziesięciopunktową przewagę po celnych trójkach Andrzeja Mazurczaka i Przemysława Żołnierewicza – 55:45. Odpowiedział im rzutem za 3 pkt. Williams, a po chwili również skuteczny zza linii 6,75 m był Lovell Cabbil i wynik powrócił do wartości zbliżonych do remisu. Pomimo upływających minut tempo meczu pozostawało na bardzo wysokim poziomie. Obie ekipy znakomicie realizowały szybką tranzycję i chętnie biegały do ataku. Dobrze otworzył się Xeyrius Williams, który tylko w III kwarcie zdobył 8 pkt. okraszone „power dunkiem” po dwójkowej akcji z Nicoalsem Carvacho. Na przestrzeni całej III kwarty trwała konsekwentna wymiana ciosów, która utrzymywała wynik meczu wokół remisu. W ostatnich sekundach tej części gry znakomity fragment gry odnotował Dominik Wilczek, który w zaledwie 10 sek. zdobył 5 pkt. i wyprowadził naszą drużynę na długo wyczekiwane prowadzenie 70:66.
IV kwartę celnym rzutem z wyskoku otworzył Tayler Persons, który w kolejnej akcji dołożył dwa celne rzuty wolne, wyprowadzając tym samym nasz zespół ośmiopunktowe prowadzenie 74:66. Nasi koszykarze wyczuli swoją szansę i ze zdwoją mocą zaatakowali rywala. Sytuacja gospodarzy mocno utrudniła się jeszcze po drugim faulu niesportowym Zaca Cuthbertsona, który musiał opuścić boisko. Po celnej trójce Marcina Piechowicza nasza przewaga osiągnęła dwucyfrowe rozmiary 81:68! Pomimo przeciwności zespół Kinga usiłował zmobilizować jeszcze nie strudzony Andrzej Mazurczak, lecz przy braku wystarczającego wsparcia kolegów nie był w stanie odwrócić losów meczu. Podopieczni trenera Borisa Balibrei grając na dużej swobodzie systematycznie powiększali swoją przewagę, a kolejne celne rzuty oddawane z arcytrudnych pozycji kompletnie zabiły morale gospodarzy. Pod koniec meczu doszło do naprawdę kuriozalnej sytuacji, w której właściciel Kinga Szczecin Krzysztof Król sprokurował faul techniczny dla ławki zespołu, wobec czego parkiet musiał opuścić … trener Arkadiusz Miłoszewski, który już w pierwszej połowie otrzymał taką karę. Ostatecznie koncertowa gra naszych zawodników zakończyła się imponującym zwycięstwem 106:86!
King Szczecin – MKS Dąbrowa Górnicza 86:106 (24:20; 23:23; 19:27; 20:36)
MKS Dąbrowa Górnicza: Lovell Cabbil – 31 pkt., Tayler Persons – 22 pkt. (10 asyst), Nicolas Carvacho – 14 pkt., Xeyrius Williams – 12 pkt., Dominik Wilczek – 8 pkt., Dawid Słupiński – 8 pkt., Błażej Kulikowski – 5 pkt., Marcin Piechowicz – 5 pkt., Maciej Kucharek – 1 pkt., Santiago Konaszuk – 0 pkt., Jakub Wojciechowski – 0 pkt.
King Szczecin: Andrzej Mazurczak – 17 pkt., Michał Nowakowski – 16 pkt., Przemysław Żołnierewicz – 13 pkt., Zac Cuthbertson – 9 pkt., Darryl Woodson – 8 pkt., Kacper Borowski – 8 pkt., Tony Meier – 7 pkt., Morris Udeze – 6 pkt., Filip Matczak – 2 pkt.