Choć nasi zawodnicy zaprezentowali pełne zaangażowanie oraz znakomitą walkę do samego końca, zespół z Sopotu pokazał dzisiaj to z czego znany jest najbardziej – agresywna i twarda obrona, dominacja na tablicach i skuteczność rzutowa.
Rzut sędziowski padł łupem środkowego z Sopotu – Geoffrey’a Grosella, który zdobył też pierwsze punkty w meczu. Na szczęście szybko odpowiedział celną trójką Dominik Wilczek, a po chwili dorzucił kolejną, pokazując tym samym gościom, że mamy zamiar postawić naprawdę twarde warunki! W pierwszych minutach meczu trwała zacięta rywalizacja pomiędzy podkoszowymi obu ekip, którzy starali się mocno zaznaczyć swoją obecność na parkiecie. Zarówno duet Groselle & Van Vliet jak i Carvacho & Słupiński pokazywali dużą ochotę do gry i aktywność po obu stronach boiska. Wraz z upływającym czasem sopocianie co raz mocniej akcentowali swoje atrybuty fizyczne, dzięki którym tylko w I kwarcie zebrali 13 piłek. Nasi zawodnicy nie zrażeni agresywną postawą rywali skutecznie odgryzali się za każdą akcję, a wynik oscylował wokół remisu. Po naszej stronie parkietu w końcówce pierwszej części gry pozytywny impuls dali zawodnicy wchodzący „z ławki” Lovell Cabbil oraz Marc Garcia jednak po 10 minutach gry to zawodnicy Trefla cieszyli się z prowadzenia 27:24.
II kwarta rozpoczęła się po myśli gości, którzy zaliczyli „run” 6:0. Serię rywala zdołał przerwać dwoma celnymi rzutami Marc Garcia, który nie był oszczędzany przez przeciwników, którzy wielokrotnie atakowali go bezpardonowo. Niestety na przestrzeni kolejnych minut gry przewaga podopiecznych trenera Žana Tabaka systematycznie rosła i po 5 minutach drugiej części gry osiągnęła trzynastopunktową wartość – 48:35. Nicolas Carvacho usiłował pobudzić naszych graczy efektownym „power dunkiem”, lecz pomimo starań i celnych rzutów trzypunktowych w wykonaniu Xeyriusa Williamsa oraz Błażeja Kulikowskiego przewaga gości nie chciała maleć i ostatecznie po pierwszej połowie tablica wyników pokazała rezultat 58:47 dla Trefla.
W przerwie spotkania jeden z naszych dąbrowskich fanów wygrał 5 000 zł w konkursie LOTTO Rzut z połowy! Jego szczęście przynajmniej na początku III kwarty udzieliło się naszym graczom, którzy zaliczyli serię 5:0 i nieco zniwelowali straty z pierwszej połowy. Niestety dość szybko odpowiedział zabójczo skuteczny dzisiejszego wieczoru Geoffrey Groselle (w całym spotkaniu zdobył 24 pkt.). Nasi zawodnicy prowadzeni przez Taylera Personsa (w całym meczu rozdał 10 asyst) w dalszym ciągu konsekwentnie dążyli do odrobienia strat i po 5 minutach gry oraz dwóch kolejnych trójkach w wykonaniu Dominika Wilczka zbliżyli się na cztery punkty – 62:66. Niestety goście z Sopotu zdołali odzyskać inicjatywę i dzięki uszczelnieniu obrony mocno ograniczyli nasze poczynania w ofensywie, co spowodowało ponowne powiększenie się różnicy pomiędzy obiema ekipami. Na szczęście po naszej stronie otworzyły się rzuty zza linii 6,75 metra i po celnych trójkach w wykonaniu Marca Garcii oraz Maciej Kucharka wynik ponownie zbliżył się do wartości remisowych, co nie trwało jednak zbyt długo… W ostatniej minucie goście odpowiedzieli celnymi rzutami za 3 pkt. i po III kwartach Trefl prowadził 83:73.
IV kwarta rozpoczęła się od dwójkowej akcji alley oop w wykonaniu duetu Tayler Persons & Nicolas Carvacho, co mocno pobudziło dąbrowską publiczność. Następnie doszło do wymiany ciosów w postaci rzutów za 3 pkt. na linii Xeyrius Williams – Aaron Best, a poziom emocji zaczął poważnie rosnąć. Jego pierwszą ofiarą został Dominik Wilczek, który po skompletowaniu 5 fauli musiał opuścić boisku już po 2 minutach IV kwarty. Niesieni niesamowitą falą gorącego dopingu dąbrowianie zaczęli grać efektownie, a co ważniejsze efektywnie zarówno w obronie jak i ataku, i zbliżyli się do rywala na cztery punkty – 85:89. Niestety kolejną ofiarą zaangażowania i prawdziwej walki został Tayler Persons, który podobnie jak Wilczek musiał opuścić boisko po skompletowaniu 5 fauli. W jego miejsce na parkiecie pojawił się Lovell Cabbil, który z marszu przystąpił do huraganowych ataków na kosz rywala, czym poderwał swoich kolegów i w „crunchtime” wchodziliśmy zaledwie z trzypunktową stratą – 97:100! Pomimo ogłuszającego dopingu dąbrowskiej publiki prowadzonego „na stojąco” nasi zawodnicy nie zdołali już odwrócić losów spotkania i musieli uznać wyższość rywala przegrywając 101:106.
MKS Dąbrowa Górnicza – Trefl Sopot 101:106 (27:24; 23:31; 26:25; 28:23)
MKS Dąbrowa Górnicza: Marc Garcia – 22 pkt.,Xeyrius Williams – 20 pkt., Dominik Wilczek – 17 pkt., Nicolas Carvacho – 16 pkt., Lovell Cabbil – 13 pkt.,Błażej Kulikowski – 5 pkt., Dawid Słupiński – 4 pkt., Maciej Kucharek – 3 pkt., Tayler Persons – 1 pkt., Marcin Piechowicz – 0 pkt.
Trefl Sopot: Geoffrey Groselle – 24 pkt., Andy Van Vliet – 24 pkt, Jakub Schenk – 16 pkt., Paul Scruggs – 10 pkt., Aaron Best – 10 pkt., Jarosław Zyskowski – 9 pkt., Mikołaj Witliński – 6 pkt., Jakub Musiał – 3 pkt., Benedek Varadi – 2 pkt., Auston Barnes – 2 pkt.