Dogrywka zadecydowała. Trefl Sopot prowadzony przez trenera Žana Tabaka przez całym mecz usiłował prezentować twardą i nieustępliwą defensywę, która jest znakiem rozpoznawczym zespołu. Choć nasi gracze długo i skutecznie przeciwstawiali się rywalom to jednak musieli uznać ich wyższość w doliczonym czasie gry.

Rzut sędziowski wygrał nasz środkowy Nicolas Carvacho, który zdobył również pierwsze punkty w meczu skutecznie kończąc akcję podkoszową. Nasi zawodnicy zaczęli to spotkanie z dużym animuszem, szybko kończąc kolejne akcje. Znakomitymi umiejętnościami strzeleckimi popisywał się Dominik Wilczek, który w przeciągu niecałych 3 minut  gry dwukrotnie trafił zza linii 6,75 m. Pięknym za nadobne odpowiedział mu Jakub Musiał, który zaprezentował analogiczną skuteczność. Gospodarze w żadnym razie nie wyglądali na zdeprymowanych naszą szybką i zdecydowaną grą. Swoich szans w ataku szukali przede wszystkim w rzutach z dystansu (tylko w I kwarcie trafili 6 z 8 rzutów za 3 pkt.). Na szczęście nasi gracze potrafili właściwie odpowiedzieć łącząc rzuty trzypunktowe ze skuteczną penetracją strefy podkoszowej i po pierwszej części gry sopocianie prowadzili zaledwie 26:24.

W pierwszej akcji II kwarty z halą 100 – lecia Sopotu przywitał się celną trójką Błażej Kulikowski, który przed przybyciem do Dąbrowy Górniczej obecny sezon rozpoczynał właśnie w barwach Trefla. Niestety gospodarze szybko przejęli inicjatywę i zaliczyli run 9:0. Ich serię przerwał dopiero wymuszeniem faulu i celnymi rzutami wolnymi Nicolas Carvacho. W tej części gry bardzo zdecydowanie zarysowała się mocna defensywa podopiecznych Žana Tabaka, którzy bardzo skutecznie bronili dostępu do własnego kosza jak również utrudniali rozegranie piłki stosując pressing na całym boisku. Ich ofensywa wyglądała równie imponująco, a ich skuteczność rzutowa (58 % celnych rzutów z gry do przerwy) powodowała, że ich przewaga systematycznie rosła. Gdyby nie aktywna postawa Marca Garcii, który zdobył w II kwarcie 9 pkt., to różnica dzieląca oba zespoły najprawdopodobniej przyjęła by rozmiary dwucyfrowe. Ostatecznie na przerwę gospodarze schodzili prowadząc 53:44.

Po zmianie stron Jarosław Zyskowski użądlił nas celną trójką, na którą odpowiedział analogicznie Lovell Cabbil i mecz w dalszym ciągu toczył się na bardzo wysokim tempie. Naszych graczy starał się pobudzić Tayler Persons, który po każdym skutecznym rzucie z półdystansu napinał mięśnie i pokrzykiwał w kierunku swoich kolegów. Nasz center Nicolas Carvacho z pewnością nie potrzebował dodatkowej motywacji, ponieważ praktycznie od samego początku meczu był bardzo aktywny i zaangażowany po obu stronach parkietu (w całym meczu zaliczył 19 pkt., 10 zbiórek i 5 asyst). Gospodarze jednak prezentowali bezwzględną skuteczność w ofensywie i utrzymywali bezpieczną kilkupunktową przewagę. W ostatnich sekundach III kwarty po raz kolejny w meczu na kosz rywala natarł Lovell Cabbil i dzięki jego skutecznym akcjom tablica wyników po 30 minutach wskazywała na prowadzenie sopocian zaledwie 73:69.

Ostatnią odsłonę meczu rozpoczął celnym rzutem trzypunktowym Marc Garcia i oba zespoły dzielił już tylko jeden punkt! Po chwili Garcia powtórzył swój wyczyn i po rzucie z dystansu od tablicy dał długo wyczekiwane prowadzenie dla MKS 74:73! Niestety nasze szczęście nie trwało zbyt długu. Kolejne skuteczne akcje gospodarzy spowodowały, iż to oni powrócili na prowadzenie. Do tego po raz kolejny zwiększyli intensywność swojego pressingu i pokazali nacisk na całym boisku, czym skutecznie utrudniali nam konstruowanie akcji ofensywnych. W końcówce spotkania worek z punktami mocno się rozwiązał, a kibice zgromadzeniu w hali 100 – lecia Sopotu mogli podziwiać znakomitą koszykówkę. Po naszej stronie świetnie spisywał się Lovell Cabbil, który trafiał swoje rzuty praktycznie z każdej pozycji na parkiecie. Po celnym lay-upie w wykonaniu Carvacho w „crunchtime” wchodziliśmy już z wynikiem remisowym 90:90! Obie ekipy miały swoje szanse, jednakże ostatecznie mecz zakończył się remisem 91:91 i o końcowym wyniku musiała zadecydować dogrywka!

Dogrywka zaczęła się od celnego rzutu za 3 pkt. w wykonaniu Bendeka Varadiego. Po chwili Zyskowski dołożył akcję „and 1” oraz celną trójkę i Trefl niebezpiecznie zwiększył prowadzenie. Dla naszych zawodników było już tego wszystkiego za dużo i nie byli już w stanie zatrzymać rozpędzonego rywala, który mecz zakończył zwycięstwem 110:102.

Trefl Sopot – MKS Dąbrowa Górnicza 110:102  (26:24; 27:20; 20:25; 18:22 d 19:11)

MKS Dąbrowa Górnicza: Lovell Cabbil – 31 pkt.,Tayler Persons – 19 pkt., Nicolas Carvacho – 19 pkt., Marc Garcia – 16 pkt., Dominik Wilczek – 9 pkt., Błażej Kulikowski – 3 pkt., Jeriah Horne – 2 pkt., Dawid Słupiński – 2 pkt., Marcin Piechowicz – 1 pkt., Maciej Kucharek – 0 pkt., Santiago Konaszuk – 0 pkt., Wiktor Kurowski – 0 pkt.

Trefl Sopot: Andy Van Vliet – 28 pkt, Jarosław Zyskowski – 27 pkt., Jakub Musiał – 14 pkt., Benedek Varadi – 13 pkt., Auston Barnes – 11 pkt., Jakub Schenk – 6 pkt., Aaron Best – 6 pkt., Mikołaj Witliński – 4 pkt., Szymon Tomczak – 1 pkt., Paul Scruggs – 0 pkt., Miłosz Toczek – 0 pkt.