Upragnione od dawna zwycięstwo stało się nareszcie faktem! Derbowy mecz to szczególne wydarzenie w koszykarskim kalendarzu. Takie spotkanie budzi duże zainteresowanie oraz emocje wśród kibiców obu drużyn. Nasi koszykarze pokazali, że potrafią walczyć i pod wodzą nowego szkoleniowca Jeana-Denysa Chouleta odnieśli zwycięstwo przerywając serię niepowodzeń.
Na początku spotkania nasi zawodnicy zaczęli nad wyraz nerwowo, poszukując właściwego rytmu gry. Rywale bardzo skrzętnie skorzystali z naszej niefrasobliwości i zgarnęli pierwszych sześć punktów w meczu. Ich serię, jak na kapitana przystało, przerwał celnym lay-upem Marcin Piechowicz. Od pierwszego gwizdka sędziego obserwowaliśmy dużo twardej, fizycznej gry po obu stronach parkietu. Już na pierwszy rzut oka było widać jak bardzo zdeterminowani są koszykarze obu ekip. Po niespełna sześciu minutach gry i skutecznej penetracji strefy podkoszowej w wykonaniu Raymonda Cowelsa III po raz pierwszy objęliśmy prowadzenie w meczu 12:11! Od tego momentu obie drużyny zaczęły zdobywać punkty praktycznie naprzemiennie, niestety goście z Gliwic lepiej egzekwowali swoje akcje trzypunktowe, co z jednej strony pozwoliło im na uzyskanie przewagi jak również rozluźniło ich grę i spowodowało, iż I kwarta zakończyła się ich prowadzeniem 25:21.
II kwarta zaczęła się można powiedzieć z przytupem – w przeciągu półtorej minuty widzieliśmy trzy celne rzuty za 3 pkt., niestety tylko jeden stał się udziałem naszej drużyny (Raymond Cowels III). Swoją stratę próbowaliśmy niwelować w strefie podkoszowej, gdzie dobrze prezentował się szwedzki duet Mattias Markusson i David Höök. Chcąc ograniczyć poczynania ofensywne rywali zaczęliśmy grać bardziej agresywnie w obronie i komplet fauli został przez nas osiągnięty już w połowie II kwarty. Wraz z upływem kolejnych minut mecz toczony był przy różnicy oddzielające oba zespoły na poziomie jednej akcji rzutowej. Na cztery minuty przed końcem drugiej odsłony meczu i dwóch celnych rzutach trzypunktowych z rzędu autorstwa Tylera Cheese, ponownie objęliśmy prowadzenie 41:39! Trener Turkiewicz ratował się time-outem, lecz to kompletne nie pomogło jego graczom, ponieważ po powrocie do gry, niesieni dopingiem dąbrowskich fanów, kolejne dwie trójki trafili Tylera Cheese oraz Teyvon Myers i nasza przewaga jeszcze urosła, a w szczytowym momencie osiągnęła nawet dwunastopunktowe rozmiary! (51:39). Choć goście zdołali nieco ograniczyć swoje straty to po pierwszej połowie pozostaliśmy na prowadzeniu 53:47.
Nasi zawodnicy ewidentnie nie mogli się doczekać powrotu do gry po przerwie i na parkiecie pojawili się na długo przed rywalami, a w ich spojrzeniach widoczna była determinacja i prawdziwa wola walki. Nasza pierwsza akcja rzutowa przyniosła nam … 4 pkt.! Akcję 3+1 przeprowadził Teyvon Myers. Gliwiczanie jednak nie zamierzali poddawać się bez walki i starali się trzymać jak najbliżej naszego zespołu, a trzeba przyznać, że szczęście im sprzyjało jak chociażby podczas celnego rzutu za 3 pkt. w wykonaniu Martinsa Lasky, gdy piłka odbiła się od górnej krawędzi tablicy i wpadła do kosza… W połowie III kwarty wynik zbliżył się już do remisu, nasza przewaga stopniała do jednego punktu 62:61. Nasi gracze odpowiedzieli jednak fantastycznie i celną trójką popisał się Teyvon Myers, a po chwili akcję 2+1 przeprowadził Marcin Piechowicz. Tempo meczu po raz kolejny nabrało rumieńców z czego skorzystali nasi gracze, którzy ponownie objęli dwucyfrowe prowadzenie 73:63! Pokaźne prowadzenie utrzymaliśmy już do końca trzeciej części gry, którą zakończyliśmy z wynikiem 83:67!
Ostatnia kwarta meczu zaczęła się od naszego runu 5:0, na który złożyli się Marcin Piechowicz – 2 pkt. oraz Aleksander Załucki – 3 pkt. Gliwiczanie nie chcieli dać za wygraną, ale nasi gracze z każdą kolejną akcją udowadniali dlaczego bardziej zasługują na zwycięstwo. Nie dość, że w ataku sprawialiśmy wrażenie drużyny nie do zatrzymania, to jeszcze w obronie „monster blokiem” popisał się Adam Łapeta. Nasza ofensywa pędziła jak rozpędzony pociąg i w szczytowym momencie osiągnęliśmy dwudziestoczteropunktowe prowadzenie 97:73! Ostatnia kwarta w wykonaniu naszego zespołu to była już prawdziwa koszykarska fiesta. Na twarzach dąbrowskich kibiców nareszcie zagościły szerokie uśmiechy i oklaskując swoich graczy mogli fetować, tak bardzo upragnione zwycięstwo 107:87. Ta wygrana, z racji tego, że odniesiona w meczu z lokalnym rywalem smakowała podwójnie 😊
MKS Dąbrowa Górnicza – Tauron GTK Gliwice 107:87 (21:25; 32:22, 30:20; 24:20)
MKS Dąbrowa Górnicza: Tyler Cheese – 30 pkt., Teyvon Myers – 22 pkt., Mattias Markusson – 21 pkt. (12 zbiórek), Raymond Cowels III – 13 pkt., David Höök – 7 pkt., Marcin Piechowicz – 7 pkt., Aleksander Załucki – 3 pkt., Adam Łapeta – 2 pkt., Wiktor Rajewicz – 2 pkt., Jan Wójcik – 0 pkt., Szymon Ryżek – 0 pkt.,
Tauron GTK Gliwice: Kuba Piśla – 17 pkt., Malik Toppin – 13 pkt., Martins Laksa – 13 pkt., Kacper Gordon – 12 pkt., Mario Ihring – 11 pkt. (11 asyst), Łukasz Frąckiewicz – 9 pkt., Chris Czerapowicz – 8 pkt., Tyree Eady – 4 pkt., Aleksander Busz – 0 pkt.