Mecz pomiędzy MKS a Kingiem toczony był na bardzo wysokiej intensywności i obfitował w wiele znakomitych akcji ofensywnych. Walka o końcowy rezultat trwała praktycznie do samego końca. Chociaż nie można odmówić naszym graczom ambicji, to musieli oni w dniu dzisiejszym uznać wyższość rywala.
Przed rozpoczęciem spotkania, z okazji zbliżającego się Święta Niepodległości Polski, w pozycji stojącej wszyscy koszykarze i kibice wspólnie odśpiewali hymn Polski.
Rzut sędziowski wygrał Mattias Markusson, a już po kliku sekundach pierwsze punkty w meczu zdobył David Höök popisując się efektownym wsadem. Szczecinianie bardzo szybko pokazali, że nie przyjechali do Dąbrowy Górniczej na wycieczkę i mocno zaatakowali naszych graczy chcąc narzucić swoje warunki. Po 5 minutach meczu wysforowali się na siedmiopunktowe prowadzenie. Na szczęście ich dobrą passę celną trójką przerwał Aleksander Załucki. Podczas pierwszej kwarty byliśmy świadkami sporej dozy wali podkoszowej pomiędzy Mattiasem Markussonem a Aleksandrem Dziewą, lecz to gra toczona w odległości 6,75 m od kosza w dużej mierze zadecydowała o wyniku spotkania po pierwszych 10 minutach gry, a należy pamiętać, że King to najlepiej rzucający zespół za 3 pkt. w całej Orlen Basket Lidze (46,7%). W I kwarcie podopieczni trenera Arkadiusza Miłoszewskiego trafili 4 z 6 rzutów za 3 pkt. i objęli prowadzenie 28:17.
II kwarta rozpoczęła się od faulu niesportowego w wykonaniu Szymona Wójcika, który ostatecznie Souley Boum zdołał zamienić na 3 pkt. (jeden celny rzut wolny plus lay up spod kosza). Po chwili celną trójką popisał się Raymond Cowels III i mecz znowu nabierał rumieńców. Ray zaliczył wprost fantastyczny fragment gry i po chwili dołożył kolejną trójkę, a po jego akcji 2+1 po 3 minutach II kwarty objęliśmy prowadzenie 31:30! W zespole Kinga uwidoczniła się rosnąca frustracja i po niespełna 4 minutach przekroczyli już komplet fauli. Do końca pierwszej połowy nasi gracze z rzutów wolnych uzyskali 13 pkt. W drugiej części II kwarty goście złapali jednak drugi oddech głównie dzięki celnym trójką w wykonaniu Tony’ego Meiera oraz Mateusza Kostrzewskiego. Choć nasi gracze na wszelkie możliwe sposoby próbowali przełamać dobrą passę rywala to niestety zawodziła nas skuteczność. Na szczęście ta kwestia nie dotyczyła naszego rozgrywającego Souleya Boum, który do przerwy zgromadził już 17 pkt i pozwolił nam na pozostanie w kontakcie z rywalem – 47:51.
Po powrocie na parkiet koszykarze obu ekip zaprezentowali pełną determinację i wolę walki nie szczędząc sobie twardej, fizycznej gry. Celnymi trójkami popisał się znakomicie dysponowany dzisiejszego wieczoru Aleksander Dziewa, na co odpowiedział mu równie skuteczny Aleksander Załucki. Nasi koszykarze starali się narzucić swój styl gry i szybkie konstruowanie akcji ofensywnych oraz błyskawiczną tranzycję z obrony do ataku. Szczecinianie wytrzymywali jednak bardzo dobrze to tempo i przez kolejne minuty utrzymywali się na prowadzeniu. Na 3 minuty przed końcem III kwarty postanowił o sobie przypomnieć Raymond Cowels III, który trafił kolejną trójkę w meczu, a po pierwszym punkcie po powrocie do naszego zespołu Wiktora Rajewicza tablica wyników pokazała stan remisowy 63:63. Ostatnie fragmenty upłynęły pod znakiem wyrównanej rywalizacji i ostatecznie po 30 minutach gry oba zespoły rozdzielała zaledwie dwupunktowa różnica premiująca gości 70:68.
Od początku IV kwarty nasi koszykarze ruszyli na kosz rywala i choć piłka nie chciała wpadać tak często do kosza jak byśmy sobie tego życzyli to zbiórka w ofensywie nie zawodziła, dzięki czemu cały czas byliśmy w grze. Niestety za każdym razem gdy zbliżaliśmy się mocno do rywala on odpowiadał celnym rzutem z dystansu utrzymując tym samym prowadzenie. Niestety taki stan rzeczy spowodował rosnące frustrację wśród naszych graczy, której emanacją był faul niesportowy Raymonda Cowelsa III, a następnie faul techniczny naszego trenera. Chociaż nie wszystko układało się po naszej myśli, to nikt z naszych zawodników nie zamierzał składać broni. Dzięki znakomitej trójce w wykonaniu naszego lidera Souleya Boum w „crunchtime” wchodziliśmy ze stratą zaledwie sześciu punktów. Po chwili kolejne 3 pkt. dołożył Raymond Cowels III i zrobiło się naprawdę gorąco! Naszym rywalom zaczęły trzęść się ręce i nie trafiali kolejnych rzutów wolnych, a na 26 sek. do końca spotkania popełnili faul techniczny i dali nam realną szansę na wyrównania rywalizacji. Niestety zabrakło naprawdę nie wiele i ostatecznie musieliśmy uznać wyższość rywala przegrywając 88:92.
MKS Dąbrowa Górnicza – King Szczecin 88:92 (17:28; 30:23, 21:19; 20:22)
MKS Dąbrowa Górnicza: Souley Boum – 36 pkt., Aleksander Załucki – 15 pkt., Raymond Cowels III – 15 pkt., David Höök – 7 pkt., Adam Łapeta – 6 pkt., Maciej Kucharek – 3 pkt., Mattias Markusson – 3 pkt., Marcin Piechowicz – 2 pkt., Wiktor Rajewicz – 1 pkt., Jakub Wojdała – 0 pkt.
King Szczecin: Aleksander Dziewa – 25 pkt., James Woodard – 15 pkt., Isaiah Whitehead – 14 pkt., Mateusz Kostrzewski – 14 pkt., Chad Brown – 11 pkt., Tony Meier – 8 pkt., Teyvon Myers – 2 pkt., Szymon Wójcik – 2 pkt., Przemysław Żołnierewicz – 1 pkt.