W ten premierowy dzień tegorocznej majówki gorąco było nie tylko na powietrzu, lecz również w naszej hali domowej. Walka o zwycięstwo trwała dosłownie do ostatniej sekundy spotkania. Dla nas najważniejsze jest jednak to, że po ostatnim gwizdku to my wznieśliśmy ręce w geście radości robiąc ogromny krok w kierunku utrzymania w koszykarskiej ekstraklasie.

Rzut sędziowski padł łupem naszego środkowego Mattiasa Markussona, a pierwsze punkty w meczu indywidualną akcją coast to coast zdobył Cobe Williams. Niestety już w pierwszej minucie meczu groźnie wyglądającej kontuzji doznał nasz kapitan Marcin Piechowicz i musiał opuścić boisko. Pierwsze takty spotkania upłynęły pod znakiem bardzo wyrównanej walki, przy bardzo szybkim tempie rozgrywanych akcji przez obie ekipy. Kibice zgromadzeni w hali Centrum na przestrzeni całej I kwarty byli świadkami wielu atrakcyjnych akcji po obu stronach parkietu, a wynik konsekwentnie oscylował wokół remisu. Sygnał da natarcia usiłował dać Szymon Ryżek, który na dwie minuty przed końcem pierwszej części gry popisał się celnym rzutem za 3 pkt. Za jego przykładem poszedł David Höök, który do efektownego wsadu dołożył celny rzut wolny kompletując tym samym akcję „and 1”. Rywale nie dawali za wygraną i usiłowali się odgryzać, jednakże I kwartę zakończył „magic moment” w postaci akcji alley oop w wykonaniu duetu Wiktor Rajewicz & Adam Łapeta i pozostaliśmy na prowadzeniu 24:21.

II kwartę celną trójką otworzył Cobe Williams, a po chwili równie skuteczny okazał się Tyler Cheese. Koszykarze Stali jednak dość szybko zebrali się w sobie i potrafili skutecznie odpowiedzieć. Po naszej stronie akcję „and 1” potrafił skutecznie wykonać Mattias Markusson i utrzymywaliśmy kilkupunktową przewagę. Stal konsekwentnie parła do odrobienia strat i po pięciu minutach II kwarty ta sztuka im się udała z naddatkiem, ponieważ objęli prowadzenie 37:36. Od tego momentu byliśmy świadkami wymiany ciosów z obu stron, a żadna ekipa nie była w stanie wysforować się na większą przewagę. Niestety z tego klinczu zwycięsko wyszli goście, którzy dzięki serii zdobytych punktów wyszli na dwucyfrową przewagę. Na szczęście nieco nadziei w nasze serca wlał Aleksander Załucki, który trafił rzut za 3 pkt. równo z końcową syreną, a tablica wyników wskazała na prowadzenie Stali 53:45.

Nasi gracze powrócili na parkiet z dużym animuszem i przystąpili do gry chcąc jak najszybciej zniwelować straty. Niestety na każdą naszą dobrą akcje niezwłocznie, równie skutecznie odpowiadali koszykarze Stali, utrzymując tym samym swoją przewagę. Twarda i nieustępliwa postawa podopiecznych trenera Andrzeja Urbana spowodowała, że naszym graczom grało się naprawdę trudno. Przełamać dominację gości usiłował bardzo aktywny od początku meczu Cobe Williams, który w przeciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund zdobył 6 pkt. trafiając zza linii 6,75 m oraz wykonując „akcję and 1”. Swoją postawą tchnął życie w szeregi naszej drużyny, która odzyskała wiarę we własne siły i po ośmiu minutach III kwarty powróciliśmy na prowadzenie, które dowieźliśmy już do końca tej części gry – 71:67!

Na otwarcie IV kwarty swoje strzeleckie umiejętności postanowił pokazać Raymond Cowels III, który przedziurawił siatkę rywali oddając rzut z 7 metrów, a po kilkudziesięciu sekundach powtórzył swój wyczyn powiększając naszą przewagę. Twarze naszych przeciwników nie zdradzały bynajmniej oznak zrezygnowania, co świadczyło o tym, iż nie zamierzają składać broni. Ich konsekwencja i upór przyniosły w końcu owoce i po 5 minutach doprowadzili do remisu 85:85. W tym momencie temperatura atmosfery w hali Centrum sięgnęła już po prostu zenitu! Nasi niezawodni kibice robili co w ich mocy, aby wesprzeć swoich ulubieńców. Niestety w „crunchtime” na prowadzeniu wchodzili nasi rywale – 93:91. Ostatnie fragmenty meczu to już prawdziwa wojna nerwów po obu stronach parkietu. Na 17 sekund do końca kolejną celną trójką na prowadzenie wyprowadził nas nie kto inny jak Raymond Cowels III, a następnie znakomicie utrzymał on pozycję w obronie uniemożliwiając przeciwnikowi oddanie rzutu i tym samym zapewnił nam zwycięstwo 98:97!!!

MKS Dąbrowa Górnicza – Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski 98:97  (24:21; 21:32; 26:14; 27:30)

MKS Dąbrowa Górnicza: Cobe Williams – 24 pkt., Raymond Cowels III – 21 pkt., Mattias Markusson –15 pkt., Aleksander Załucki – 12 pkt., Szymon Ryżek – 9 pkt., David Höök – 7 pkt., Tyler Cheese – 5 pkt., Adam Łapeta – 3 pkt., Jan Wójcik – 2 pkt., Marcin Piechowicz – 0 pkt., Wiktor Rajewicz – 0 pkt.

Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski: Siim-Sander Vene – 26 pkt., Damian Kulig – 16 pkt., Anthony Roberts – 16 pkt., Paxson Wojcik – 13 pkt., Maximillian Egner – 11 pkt., Jalen Riley – 11 pkt.,Tim Lambrecht – 4 pkt., Jacek Rutecki – 0 pkt., Wojciech Czerlonko – 0 pkt.