Deszczowa aura może nie sprzyjała opuszczeniu swoich domostw, lecz ci kibice, którzy zdecydowali się wbrew jesiennej słocie udać się do Hali Centrum im. Zygmunta Cybulskiego z pewnością nie byli rozczarowani. Nasi koszykarze pokazali znakomitą ofensywną grę, którą uwieńczyli zwycięstwem po zdobyciu pkt.
Rzut sędziowski padł łupem środkowego Startu Barreta Bensona, a pierwsze punkty w meczu rzutem z odchylenia zdobył Liam O’Reilly. Nasi zawodnicy szybko odpowiedzieli skutecznymi penetracjami strefy podkoszowej w wykonaniu Jeriah Horne’a oraz Tylera Personsa. Następnie doszło do wymiany uprzejmości w postaci rzutów trzypunktowych w wykonaniu Jabrila Durhama i Szymona Ryżka, a mecz nabrał rumieńców. Po początkowym festiwalu akcji ofensywnych obie ekipy zaprezentowały twardą, zdecydowaną obronę, lecz co ciekawe nasi koszykarze bardzo długo pozostawali z czystym kontem jeżeli chodzi o popełnione faule. W I kwarcie byliśmy świadkami znakomitej rywalizacji strzeleckiej pomiędzy Durhamem a Personsem, którzy zdobyli odpowiednio 9 i 7 punktów. Po naszej stronie był jednak jeszcze znakomicie dysponowany Nicolas Carvacho, który dołożył 9 pkt. i po pierwszej kwarcie MKS prowadził 31:24.
II kwartę znakomicie rozpoczął dla nas Dominik Wilczek, który odnotował akcję 3+1! Po chwili kolejną trójkę dołożył Lovell Cabbil i trener Artur Gronek zmuszony był przerwać naszą serię biorąc czas. Nie wiemy co w trakcie przerwy powiedział szkoleniowiec Startu Tomisalvovi Garićowi, ale po powrocie na parkiet w dwóch kolejnych akcjach (2+1 i rzut za 3 pkt.) zdobył 6 pkt. niwelując straty swojego zespołu. Nasi koszykarze usiłowali odzyskać kontrolę nad meczem, lecz goście z Lublina prowadzeni przez swojego chorwackiego skrzydłowego (Gabrić w II kwarcie zdobył, aż 13 pkt.) systematycznie odrabiali straty. W trudnym momencie odpowiedzialność za grę naszego zespołu wziął na siebie Cabbil, który nie tylko skutecznie punktował – 13 pkt. do przerwy, ale również znakomicie obsługiwał kolegów – 5 asyst. W dalszym ciągu na fali wznoszącej był również Carvacho i na przerwę podopieczni trenera Borisa Balibrei schodzili na prowadzeniu 58:49.
Po zmianie stron obie ekipy ani myślały zwalniać tempa. Kolejne akcje prowadzone były na wysokich obrotach i kończone szybkimi rzutami, które w początkowej fazie III kwarty lepiej wchodziły naszym zawodnikom. Kolejne celne rzuty z dystansu w wykonaniu Szymona Ryżka oraz Dominika Wilczka połączone z twardą obroną zaowocowały zbudowaniem szesnastopunktowej przewagi po 3 minutach tej części gry – 70:54. Goście z Lublina nie chcieli jednak składać broni i usiłowali powrócić do meczu, poprzez zdecydowanie bardziej agresywną grę, która momentami przypominała walkę w ręcz. Nasi zawodnicy jednak znakomicie odpowiedzieli na twarde warunki stawiane przez rywali i w dalszym ciągu utrzymywali bezpieczną przewagę, do czego walnie przyczynił się Lovell Cabbil, który już po 30 minutach gry skompletował 24 pkt., a MKS pozostawał na prowadzeniu 86:68.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się od skutecznych akcji naszego duetu Dawid Słupiński – Marcin Piechowicz, którzy zdobyli odpowiednio 4 i 5 pkt., a nasza przewaga przekroczyła barierę 20 pkt.! MKS dzisiejszego wieczoru był jak rozpędzony pocisk, którego nic nie powstrzyma. Na 5 minut do końca spotkania, po celnym rzucie w wykonaniu Dominika Wilczka dąbrowianie przekroczyli barierę 100 pkt. W tym momencie do zawodników Startu dotarło już, że losów tego meczu już nie odwrócą. Nasi koszykarze grając już na zupełnym luzie zdobywali kolejne punkty i wyśrubowali swoją zdobycz punktową kończąc mecz z wynikiem 112:87!
MKS Dąbrowa Górnicza – Polski Cukier Start Lublin 112:87 (31:24; 27:25; 28:19; 26:19)
MKS Dąbrowa Górnicza: Lovell Cabbil – 24 pkt., Nicolas Carvacho – 19 pkt. (12 zbiórek), Marc Garcia – 17 pkt., Dominik Wilczek – 15 pkt., Tayler Persons – 13 pkt., Dawid Słupiński – 7 pkt., Szymon Ryżek – 6 pkt., Marcin Piechowicz – 5 pkt., Jeriah Horne – 4 pkt., Maciej Kucharek – 2 pkt., Santiago Konaszuk – 0 pkt., Jakub Wojciechowski – 0 pkt.
Polski Cukier Start Lublin: Tomislav Gabrić – 22 pkt., Jabril Durham – 11 pkt., Liam O’Reilly – 11 pkt., Barret Benson – 11 pkt., Jakub Karolak – 11 pkt., Filip Put – 10 pkt., Trey Wade – 7 pkt., Michał Krasuski – 2 pkt., Bartłomiej Pelczar – 2 pkt., Mateusz Dziemba – 0 pkt., Roman Szymański – 0 pkt.