Górnik pokazał nam dlaczego jest jedną z najlepiej broniących ekip całej Orlen Basket Ligi, a ich hala domowa Aqua Zdrój jest wręcz twierdzą nie do zdobycia.
Gorąca atmosfera hali Aqua Zdrój spowodowała, że zaczęliśmy odrobinę nerwowo, lecz szybko odzyskaliśmy rezon i dzięki skuteczności naszego lidera Teyvona Myersa zanotowaliśmy „run’ punktowy 5:0. Pierwsze punkty dla Górnika zdobył celną trójką Dariusz Wyka i mecz nabrał rumieńców. Pomimo licznie zgromadzonych kibiców gospodarzy praktycznie od początku spotkania swoją obecność zaznaczyli nasi fani, którzy przybyli do Wałbrzycha dopingować naszych graczy. Korzystając z tego nieocenionego wsparcia dąbrowianie pokazali kilka naprawdę udanych akcji jak chociażby „power dunk” w wykonaniu Mattiasa Markussona oraz celne trójki Aleksandra Załuckiego oraz Marcina Piechowicza. W szczytowym momencie nasza przewaga osiągnęła rozmiary dziewięciopunktowe – 15:6. Podopieczni trenera Andrzeja Adamka potrafili jednak odnaleźć własny rytm gry i odrobili prawie całe straty kończąc I kwartę z wynikiem 18:20.
Niestety, ale w zaledwie dwóch pierwszych akcjach drugiej części gry „Górnicy” objęli prowadzenie w meczu, po raz pierwszy. Na szczęście duet Tyler Cheese i Wiktor Rajewicz szybko odpowiedział i to my znów byliśmy przed rywalem. Gospodarze sprawiali wrażenie nie co zaskoczonych i zdezorientowanych naszą dobrą postawą, lecz nasza przewaga mentalna nie trwała zbyt długo i po kilku kolejnych minutach ponownie odnaleźli swój rytm i w dużej mierze dzięki znakomicie dysponowanemu duetowi Toddrick Gotcher i Ikeon Smith (w pierwszej połowie zdobyli odpowiednio Gotcher 16 pkt. i Smith 14 pkt.)ponownie objęli prowadzenie. Od tego momentu gospodarze pokazali to z czego słynną w tym sezonie, czyli żelazną obronę, którą usiłował sforsować Tyler Cheese autor 14 pkt. do przerwy. Do dobrej defensywy gospodarze dołożyli skuteczny atak i po dwóch kwartach prowadzili 41:36.
III kwartę rozpoczęliśmy od wsadu w wykonaniu Mattiasa Markussona po asyście Tylera Cheese’a. Na gospodarzach najwyraźniej nie zrobiło to większego wrażenia i odpowiedzieli skutecznymi akcjami w ofensywie. W tym fragmencie gry obserwowaliśmy sporo walki i agresywnej postawy po obu stronach parkietu, co znacząco osłabiło skuteczność. Drogę do kosza szybciej odnaleźli gospodarze, którzy powiększyli swoje prowadzenie do rozmiarów dwucyfrowych – 59:48. Taki stan rzeczy utrzymał się już do końca III kwarty, który zakończyła się prowadzeniem Górnika 67:51.
Ostatni fragment gry rozpoczął się od wymiany uprzejmości przez środkowych obu drużyn Markusson – Wyka. Niestety uwidoczniła się znacząco frustracja w naszych szeregach, czego emanacją był faul techniczny Teyvona Myersa. Choć próbowaliśmy różnych rozwiązań, a pewne przebudzenie przeszedł Aleksander Załucki (zdobył 7 pkt. w niespełna 3 minuty gry), to nie byliśmy w stanie ograniczyć naszych strat do wartości jednocyfrowych. Teyvon Myers oraz Tyler Cheese pomimo przeciwności losu konsekwentnie usiłowali skruszyć mur obronny gospodarzy i w „crunchtime” wchodziliśmy z wynikiem 75:83. Gospodarze jednak na nic więcej nam już nie pozwolili i zakończyli mecz ze zwycięstwem 87:77.
Górnik Zamek Książ Wałbrzych – MKS Dąbrowa Górnicza 87:77 (18:20;23:15; 26:16; 20:24)
MKS Dąbrowa Górnicza: Teyvon Myers – 21 pkt., Tyler Cheese – 15 pkt., Mattias Markusson – 14 pkt., Aleksander Załucki – 11 pkt., Raymond Cowels III – 4 pkt., David Höök – 4 pkt., Marcin Piechowicz – 3 pkt., Jan Wójcik – 2 pkt., Wiktor Rajewicz – 2 pkt.,Szymon Ryżek – 1 pkt., Adam Łapeta – 0 pkt.
Górnik Zamek Książ Wałbrzych: Ikeon Smith – 23 pkt.,Toddrick Gotcher – 18 pkt., Dariusz Wyka – 14 pkt., Alterique Gilbert – 14 pkt., Joshua Patton – 6 pkt., Kacper Marchewka – 5 pkt., Janis Berzins – 5 pkt., Grzegorz Kulka – 2 pkt., Maciej Bojanowski – 0 pkt., Aleksander Wiśniewski – 0 pkt., Piotr Niedźwiecki – 0 pkt.