W walce o awans do fazy play-off udajemy się do Torunia, aby szukać punktów w meczu z Twardymi Piernikami.
W pierwszym meczu obu drużyn górą byli torunianie, którzy dzięki znakomitej IV kwarcie zdołali pokonać naszą drużynę 92:85. Kluczem do zwycięstw podopiecznych trenera Srdjana Subotića była z pewnością gra zespołowa, której emanacją była podwójna zdobycz punktowa, aż u pięciu graczy (Arik Smith, Goran Filipović, Mate Vucić, Aaron Cel oraz Trey Diggs).
Arriva Polski Cukier Toruń to nasz bezpośredni sąsiad w ligowej tabeli, gdzie z bilansem 12 zwycięstw i 13 porażek zajmuje 10. lokatę. Ich aktualna pozycja to jest jednak prawdziwa niespodzianka dla niejednego koszykarskiego eksperta. W uprzednich rozgrywkach przez niemal cały sezon zamykali ligową tabelę, a ligowy byt uratowali w ostatniej chwili. Przed rozpoczęciem obecnych rozgrywek wielu komentatorów widziało ich ponownie w ogonie stawki. Koszykarze prowadzeni przez bałkańskiego szkoleniowca Srdjana Subotića sprawili jednak nie lada niespodziankę i z impetem weszli w sezon, a po pierwszej rundzie zmagań zapewnili sobie udział w Pucharze Polski. W sosnowieckiej Arenie zmierzyli się z faworyzowanym Anwilem Włocławek i po znakomitym widowisku ulegli rywalom dopiero w dogrywce – 89:90.
Torunianie zdobywają średnio 81,7 pkt. i choć nie jest to być może zbyt imponujący wynik, to należy uważać na ich rzuty z dystansu, które oddają na skuteczności 35%, a co ważne są one równie efektywne pomimo kontestacji ze strony rywala. Ich kolejną cechą charakterystyczną jest również duże zaangażowanie wszystkich zawodników w organizację gry ofensywnej. Zdobycze punktowe bardzo często rozkładają się solidarnie na poszczególnych graczy, a ponadto nie rzadko „ławka” również dokłada znaczące ilości punktów. W obronie ograniczają poczynania swoich rywali do wartości nie przekraczających 83,3 pkt., co plasuje ich w środku zestawienia wszystkich zespołów Orlen Basket Ligi.
Liderem zespołu z Torunia bez wątpienia był rozgrywający Goran Filipovic, który jednak po rozegraniu 21 spotkań w polskiej ekstraklasie (15,5 pkt., 5,6 asysty, 3,1 zbiórki i 1,1 przechwytu), postanowił przenieść swoje talenty do bośniackiej Igokei, która walczy o obronę tytułu mistrzowskiego. Po odejściu Chorwata powstała poważna luka na rozegraniu, którą okresowo musiał nawet uzupełniać jego rodak Mate Vucić, który nominalnie gra na pozycji… środkowego. Jak sam jednak wspominał w udzielonym wywiadzie, przed laty pełnił rolę rozgrywającego w drużynach młodzieżowych i pozytywnie odniósł się do eksperymentu trenera Subotića. Ostatecznie wyrwę po Filipovicu udało się uzupełnić pozyskaniem Jamesa Washingtona. Popularny w Polsce „Prezydent” sezon rozpoczynał w Stelmecie Zielona Góra, lecz bardzo szybko zaaklimatyzował się w Toruniu i w trzech rozegranych meczach udowodnił swoją wartość. Wracając jednak do Vucića należy z całą mocą, stwierdzić, iż w chwili obecnej to on został kluczowym zawodnikiem w ekipie Twardych Pierników. Chorwat na przestrzeni całego sezonu już wielokrotnie pokazał swoją uniwersalność i zaangażowanie, dość powiedzieć, że w 11 meczach zanotował double double. Dobry duch drużyny to koszykarski weteran, wielokrotny reprezentant Polski Aaron Cel, który choć pomału szykuje się do sportowej emerytury (a może jednak zmieni zdanie?) to w dalszym ciągu stanowi ważne ogniwo zespołu, na boisku spędzając ponad 21 minut, podczas których zdobywa średnio 9,6 pkt., 4,1 zbiórki oraz 2,3 asysty.
Torunianie w pewnym sensie są „czarnym koniem” rozgrywek, lecz brakuje im regularności. Znakomite mecze jak chociażby zwycięstwo z Treflem Sopot (po tym gdy przegrywając -20 potrafili doprowadzić do zwycięstwa 80:78), przeplatają porażkami jak ich ostatni mecz z broniącym się przed spadkiem Sokołem Łańcut – 87:93.
Spotkanie będzie można obejrzeć na kanale Polsat Sport Extra od godz. 17:20
Przed meczem głos zabrał nasz asystent trenera Adam Engström:
Adam Engström: Do meczu z Toruniem podchodzimy z bardzo dobrymi nastrojami, ponieważ mamy za sobą udany tydzień treningowy. Jesteśmy optymistami, co do naszych szans i szukamy rewanżu po naszym ostatnim spotkaniu, w którym o zwycięstwie zadecydowała czwarta, słabsza część gry. Jako zespół musimy zaatakować ich słabości, które zidentyfikowaliśmy w sztabie trenerskim, jednocześnie ograniczając ich mocne strony i największe zagrożenia. Najważniejszą rzeczą dla nas jest to, że gramy swoją grę i trzymamy się naszej tożsamości. Razem musimy być silnym kolektywem, zarówno w ofensywie, jak i defensywie i to przez pełne 40 minut. Jeśli to nam się uda jesteśmy przekonani, że z meczu z Toruniem wyjdziemy zwycięsko.