Oba zespoły przystępowały do dzisiejszego meczu bez nadmiernej presji. Anwil już przed tym meczem zapewnił sobie pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej, a nasz zespół zapewnił już sobie utrzymanie w ekstraklasie. Taka sytuacja sprzyjała swobodniejszej grze, która zaowocowała wieloma efektownymi akcjami oraz prawdziwym wysypem punktów.

Mecz rozpoczął się od popisu umiejętności strzeleckich Michała Michalaka, który szybko zaaplikował nam 5 pkt. Pierwsze punkty dla naszej drużyny z kolei zdobył po upływie dwóch minut Cobe Williams po znakomitym podaniu pod kosz autorstwa Davida Hööka. Co ciekawe po tej akcji trener Anwilu Selçuk Ernak zdecydował się na wzięcie czasu już na tak wstępnym etapie spotkania. Ta przerwa w grze nie pomogła jednak gospodarzom, a wręcz przeciwnie pobudziła naszych graczy, którzy po dwóch kolejnych udanych akcjach doprowadzili do remisu – 7:7. W tym jednak momencie włocławianie przeprowadzili serię 8 pkt. z rzędu, które pozwoliły im na ponowne objęcie kilkupunktowego prowadzenia. Nasz zespół pobudzić usiłował wchodzący z ławki Tyler Cheese, który tylko w I kwarcie zdobył 9 pkt. Rywala zaskoczył również nasz środkowy Adam Łapeta, który trafił swój rzut za 3 pkt. (to było jego pierwsze takie trafienie w obecnym sezonie). Anwil jednakże nie wiele sobie z tego wszystkiego robił i konsekwentnie egzekwował swoje akcje ofensywne kończąc pierwszą odsłonę meczu na prowadzeniu 29:21.

II kwarta rozpoczęła się od wymiany uprzejmości w postaci dobrych akcji podkoszowych na linii Jan Wójcik – DJ Funderburk. W kolejnych sytuacjach zdołaliśmy wyprowadzić na pozycję rzutowe naszych strzelców w osobach Cobe’a Williamsa oraz Raymonda Cowelsa III i zbliżyliśmy się do rywala na odległość trzech punktów – 31:34, a po kolejnej udanej akcji typu layup w wykonaniu Davida Hööka nieomalże doprowadziliśmy do remisu. Anwil czując nasz oddech na plecach nie tracił jednak rezonu i pomimo naszej presji starał się utrzymywać swoje prowadzenie. Oba zespoły przez kolejne minuty dzieliła różnica zaledwie jednej akcji rzutowej. Po sześciu minutach gry II kwarty, nasz zespół po dwóch celnych rzutach z rzędu za 3 pkt. w wykonaniu Cobe’a Williamsa, po raz pierwszy w meczu objął prowadzenie 46:41! W tym momencie, pomimo wysokiej frekwencji w hali Mistrzów, dość dobrze dało się usłyszeć naszych kibiców, którzy  przybyli na ten mecz z Dąbrowy Górniczej. Podrażnieni włocławianie zwiększyli swój napór na nasz kosz, ale nasi gracze świetnie wytrzymali presję i w dużej mierze dzięki dobrej egzekucji rzutów trzypunktowych (w pierwszej połowie trafiliśmy 9 z 19 prób) utrzymali się na prowadzeniu po pierwszej połowie – 54:48.

Koszykarze obu ekip powrócili na parkiet z dużą dozą energii, która przełożyła się na szybkość i dynamikę rozgrywanych akcji. Po naszej stronie dobrze wykorzystywaliśmy naszego środkowego Mattiasa Markussona, który dominował w strefie podkoszowej, a po celnym rzucie Tylera Cheese’a z ósmego metra wysforowaliśmy się na dwucyfrowe prowadzenie 63:53. Ten stan rzeczy nie trwał jednak zbyt długo i zawodnicy Anwilu przystąpili do zmasowanego ataku, który pomimo naszych prób twardej odpowiedzi, doprowadził ich do zmniejszenia strat do zaledwie jednego punktu – 68:69. Po naszej stronie znakomicie prezentował się jednak nasz lider Cobe Williams, który nie tylko znakomicie punktował, lecz również świetnie bronił, mocno naprzykrzając się rywalom. Jego starania niestety nie uchroniły nas przed naporem przeciwnika, który rzutem równo z końcową syreną doprowadził do remisu po III kwartach 73:73.

Ostatnią kwartę rozpoczęliśmy z „dwiema wieżami” na boisku – na pozycji środkowego znalazł się Mattias Markusson, a na czwórce Adam Łapeta. Ta zagrywka taktyczna wprowadziła pewne zamieszanie w szeregi gospodarzy, którzy już po niespełna dwóch minutach tej części gry osiągnęli limit fauli. Nasz eksperyment dał nam kilkupunktowe prowadzenie, lecz po wyczerpaniu formatu zaskoczenia nasz trener Jean-Denys Choulet zdecydował się na zmiany, które wprowadziły jeszcze większe zamieszanie w szeregach gospodarzy. Ozdobą tego fragmentu gry stał się efektowny „power dunk” w wykonaniu Jana Wójcika, który minął rywali i wybijając się z jednej nogi akcję wykończył wsadem. Gdy już wydawało się, że Anwil nie będzie w stanie nam zagrozić, oni ponownie zebrali się w sobie i ponownie pokazali znakomitą skuteczność z dystansu dzięki czemu zbliżyli się do nas na odległość jednej akcji rzutowej, a w „crunchtime” wchodziliśmy już z wynikiem remisowym 89:89. Zażarta walka trwała do samego końca a my mieliśmy nawet swoją szansę na zwycięstwo, lecz obrona gospodarzy nam to uniemożliwiła i ostatecznie to Anwil cieszył się z wygranej – 95:91.

Anwil Włocławek – MKS Dąbrowa Górnicza 95:91  (29:21; 19:33; 25:19; 21:18)

MKS Dąbrowa Górnicza: Cobe Williams – 28 pkt., Tyler Cheese – 20 pkt., Mattias Markusson – 10 pkt., Jan Wójcik – 10 pkt., Raymond Cowels III – 8 pkt., Aleksander Załucki – 5 pkt., David Höök – 4 pkt., Adam Łapeta – 4 pkt., Szymon Ryżek – 2 pkt., Wiktor Rajewicz – 0 pkt., Maksymilian Szefler – 0 pkt.

Anwil Włocławek: Justin Turner – 19 pkt., PJ Pipes – 19 pkt., Michał Michalak – 13 pkt., DJ Funderburk – 12 pkt., Deane Williams – 8 pkt., Nick Ongenda – 7 pkt., Luke Petrasek – 6 pkt., Ryan Taylor – 6 pkt., Karol Gruszecki – 5 pkt., Kamil Łączyński – 0 pkt., Bartosz Łazarski – 0 pkt.